Pomysł na dzisiejszy wpis przyszedł mi do głowy dość przypadkowo. W zasadzie, to narodził się gdy trafiłem na jeden z cytatów człowieka związanego z NFL (nie pytajcie jak na to trafiłem). Zanim jednak przejdę do tego, czego dotyczył wspomniany cytat, chciałbym powiedzieć kilka słów wstępu. Otóż nie od dziś wiadomo, że nasza rodzima scena tradingowa ma swoje podziały. Nie chciałbym tutaj wnikać w to, ile różnych obozów zdążyło się utworzyć na przestrzeni ostatnich kilku lat. Chciałbym jednak poruszyć jedną, dość istotną kwestię. Kwestię, która od dawna dzieli uczestników PST na dwie grupy. Chodzi tutaj o nic innego, jak płatne szkolenia z tradingu. Dzisiejszy wpis poruszał się będzie niejako w tym temacie. Na samym początku zaznaczę jednak, że moim celem nie jest zajęcie stanowiska po którejś ze stron. Chciałbym jedynie przedstawić swój punkt widzenia na niektóre sprawy. Tylko tyle i aż tyle.
Dwa typy szkoleniowców
Pisząc o dwóch typach szkoleniowców, nie mam na myśli osób parających się szkoleniami z tradingu. Mam tutaj raczej na myśli trenerów sportowych. Chciałem bowiem powrócić do cytatu, o którym wspomniałem we wstępie. Czego dotyczył? Mike Lombardi powiedział kiedyś:
Nie każdy kto jest trenerem, jest prawdziwym trenerem. Część z nich jest po prostu złodziejami zagrywek (org. play stealers).
Oczywiście powyższy cytat odnosi się głównie do trenowania zespołów NFL (poprawcie mnie jeżeli się mylę). Jednak bez problemu możemy tu znaleźć zaskakująco trafne odniesienie do tradingu. Co dokładnie mam na myśli? Otóż wystarczy zamienić w tym cytacie kilka wyrazów, aby otrzymać:
Nie każdy kto jest traderem, jest prawdziwym traderem. Część z nich (zdecydowana większość) jest po prostu złodziejami strategii.
Mam nadzieję, że przesłanie jakie będzie płynąć z dzisiejszego wpisu, wydaje się być teraz odrobinę jaśniejsze. Każde ze strategii, które każdego dnia wykorzystywane są przez miliony traderów na całym świecie, została kiedyś opracowana przez jedną osobę. Ktoś zadał sobie wiele trudu, aby rozłożyć rynek na czynniki pierwsze i w oparciu o nie zbudować zyskowne strategie. Stwierdzenie to znajduje również zastosowanie w tak szeroko wykorzystywanych wskaźnikach analizy technicznej. Ktoś kiedyś musiał je przecież opracować, prawda? Każdy kto bazuje w jakimś stopniu na czyjejś pracy, może być tutaj określony mianem złodzieja strategii. Zdaję sobie sprawę z faktu, że jest to dość mocne określenie. Jednak zamiast skupić się na doborze odpowiednich słów, warto jest zagłębić się w to, co za nimi stoi.
Podstawowa różnica między traderem, a złodziejem strategii
To co odróżnia te dwie grupy szkoleniowców, to sposób w jaki reagują oni na niepowodzenia. Czy też, w przypadku traderów, sposób w jaki reagują oni na stratne pozycje. Otóż prawdziwi traderzy (osoby, które opracowały daną strategię), będą w stanie bez większych problemów określić prawdziwe powody niepowodzenia. Mogą to być zarówno czynniki rynkowe, jak i czynniki związane z egzekucją. Doświadczony złodziej strategii, będzie w stanie wskazać niektóre przyczyny. Szczególnie te związane z egzekucją. Problem pojawi się natomiast wówczas, gdy będzie trzeba wprowadzić odpowiednie korekty, w oparciu o zmieniające się warunki rynkowe. Powracając jeszcze na chwilę do naszej analogii z boisk footballu amerykańskiego. Play strealer nie jest w stanie określić różnicy pomiędzy nieudaną zagrywką, a tą która nie była odpowiednio dopasowana do silnych i słabych strony przeciwnika. Podobnie sprawa wygląda w tradingu i odpowiednim rozumieniu warunków, które panują w danym momencie na rynku.
Żeby jeszcze bardziej podkreślić kontrast pomiędzy tymi dwoma typami traderów, pokuszę się o kolejną analogię. Dobrym przykładem może być tutaj różnica między wiedzą, a know-how. Posiadając odpowiednią wiedzę w danej dziedzinie, bez większych problemów jesteśmy w stanie znaleźć rozwiązanie problemów, z jakimi przyjdzie nam się mierzyć w jej granicach. Inaczej wygląda sprawa w przypadku wyuczonego know-how. Różnica nie jest widoczna tak długo, jak długo nie napotykamy nowych przeszkód. Jeżeli bowiem jeden z trybów w naszym systemie się wysypie, wówczas jesteśmy w czarnej d…ziurze. Dopiero dogłębna wiedza w danej dziedzinie pozwoli nam na znalezienie rozwiązania pozwalającego na pokonanie danej przeszkody oraz wprowadzenie odpowiednich modyfikacji w wykorzystywanym dotychczas systemie.
Złodziejskie szkolenia
Po tym przydługim wstępie, przejdę do meritum dzisiejszego wpisu. Otóż czy warto jest inwestować w szkolenia, które mają nas nauczyć ciężkiej sztuki tradingu? Osobiście uważam, że warto. Oczywiście istotny jest tutaj odpowiedni wybór. Internet pełen jest bowiem różnej maści szkoleń z gotowych systemów, które mają uzbroić kursantów w arsenał przydatnych strategii. Na tym etapie dzisiejszego wpisu, większość z Was z pewnością zdaje sobie sprawę, jak małą wartość mają tego typu szkolenia. W mojej opinii jest to nic innego, jak szkolenie na złodzieja strategii. W ten sposób nigdy nie dotrzemy do punktu, w którym będziemy mogli powiedzieć o sobie, że jesteśmy prawdziwymi traderami. Oczywiście, możemy w sobie wypracować pewnego rodzaju profesjonalizm. Możemy stać się mistrzami w podkradaniu i wykorzystywaniu strategii innych.
Nie pomoże nam to natomiast w tym, aby stać się traderem z powtarzalnymi wynikami. Trederem, który będzie zarabiał bez względu na warunki panujące na rynku. Traderem, który sam opracowuje wykorzystywane na co dzień strategie. Bez tego nie ma mowy o utrzymywaniu się z tradingu. Jestem przekonany, że usłyszycie to od każdego, kto osiągnął sukces w tym zawodzie.
Jeżeli ktoś twierdzi, że jest Was w stanie nauczyć strategii, która pozwoli Wam zarabiać na rynku, to możecie być pewni tego, że on sam na niej nie zarabia. I nie chodzi tutaj o mit, że im więcej osób stosuje daną strategię, tym większe prawdopodobieństwo, że przestanie ona działać. Jeżeli ktoś wmawia Wam, że opanowanie danej strategii (bez względu na to, czy są to poziomy fibo, średnie kroczące i skaczące, czy nawet arkusz i taśma) pozwoli na regularne zarabianie, po prostu sam nie zdaje sobie sprawy z faktu, jak mało wie na temat rynku. Albo po prostu utrzymuje się ze szkoleń i chce Wam wcisnąć swój produkt.
Pierwsze zasady
Biorąc pod uwagę powyższe, niejako jasnym staje się to, jakie szkolenia (w mojej opinii) niosą ze sobą jakąś wartość. Są to oczywiście kursy, które nauczą nas podstaw funkcjonowania każdej giełdy. Szkolenia, na których poznamy podstawowe prawa jakie rządzą rynkami. Tak, aby w oparciu o te informacje móc samemu stworzyć własne strategie. Strategie, które będą opierać się na naszej wiedzy i zrozumieniu rynków. Dzięki czemu staniemy się niejako niezależni od wszystkich wskaźników i oscylatorów. Co wcale nie znaczy, że zmuszeni będziemy do radzenia sobie bez nich. Poprawne zrozumienie praw jakie rządzą rynkami, pozwoli nam jednak w pełni zrozumieć narzędzia z których korzystamy. Wiedza ta otworzy nam drzwi do systematycznego zarabiania na rynkach.
Stwierdzenie to znajduje również zastosowanie do kursów, na których nauczymy się podstaw wykorzystywania takich narzędzi jak chociażby market profile, arkusz zleceń, footprint chart i inne. Grunt w tym, aby nie zafiksować się na konkretnych strategiach. Aby w jak najmniejszym stopniu podążać za planem ułożonym przez inne osoby. Znając podstawy, powinniśmy z czasem wypracować w oparciu o nie zyskowne strategie. Nasze własne strategie, które będziemy w pełni rozumieć i odpowiednio modyfikować.
Co ciekawe, podejście to znajduje swoje korzenie w nauce jaką jest logika. Wystarczy wygooglować frazę „pierwsze zasady„, aby zgłębić swoją wiedzę na ten temat. Szczerze polecam. Z całą pewnością nie będzie to zmarnowany czas.
Podsumowanie
To tyle, jeżeli chodzi o moje zdanie w kwestii płatnych szkoleń, które od lat dzielą naszą rodzimą scenę tradingową. Osobiście nie jestem w stanie zrozumieć, jak ktoś uchodzący w naszym środowisku za autorytet, może promować grupę sprzedającą sygnały. Całkowicie nie rozumiem, jak można „promować zarabianie na rynku” polecając współpracę z grupą od sygnałów tradingowych. Dodatkowo dochodzi tu kwestia „szkoleń ze strategii”. Nie tędy droga. Powinniśmy skupić się na budowaniu solidnych fundamentów, na których sami będziemy w stanie zbudować swoją karierę tradera. Nauka gotowych strategii nam w tym nie pomoże. Dziwi jedynie fakt, że osoby o dużym doświadczeniu tego nie widzą i o tym nie mówią.
Nie zrozumcie mnie źle. Moim celem nie było urażenie kogokolwiek z naszego rodzimego podwórka. Chciałem jedynie otworzyć Wam oczy na niektóre aspekty. Strategia to nie wszystko. Ba, wykorzystując cudzą strategię tak naprawdę sami sobie robimy krzywdę. Nazywając to kradzieżą, chciałem jedynie podkreślić bezużyteczność takiego postępowania. Jestem przekonany, że każdy systematycznie zarabiający trader zgodzi się ze mną co do stwierdzenia, że aby osiągać powtarzalne wyniki, trzeba opracować własne strategie w oparciu o zdobytą wiedzę na tematu rynku.
Swoją drogą, idealnym podsumowanie dla dzisiejszego wpisu będzie cytat Harringtona Emersona, który to powiedział:
Może być milion różnych metod, jednak istnieje tylko kilka podstawowych zasad. Osoba, która skutecznie opanuje wszystkie te zasady, może samodzielnie wybierać odpowiednie metody. Osoba wykorzystująca metody, ignorując obowiązujące zasady, z pewnością z czasem napotka problemy. (tłumaczenie własne)