Do napisania dzisiejszego postu skłoniły mnie komentarze, jakie pojawiły się wczoraj w trakcie mojej gościnnej wizyty na jednym z YouTube’owych kanałów traktujących o tradingu. Z reguły nie przykładam do tego aż tak dużej wagi, jednak tym razem postanowiłem odpowiedzieć na nie w nieco bardziej rozbudowanej formie. Po pierwsze, będę miał już to z głowy i w razie czego będę mógł odsyłać do dzisiejszego wpisu. Po drugie, ciężko byłoby mi w pełni przedstawić mój punkt widzenia w jednym komentarzu. Na wstępie uprzedzę też Was, że zdaję sobie sprawę z faktu, że na pierwszy rzut oka dzisiejszy wpis może wydać się pewnego rodzaju strzałem w stopę. Jednak mam szczerą nadzieję, że każdy z Was w pełni zrozumie to, co chciałbym dzisiaj przekazać i nie wyrzucicie do kosza wszystkiego, co do tej pory tutaj przeczytaliście. Tematem dzisiejszego wpisu będzie po części analiza techniczna.
Tak, pisałem już o tym jakiś czas temu. Od czasu publikacji tego wpisu upłynęło już sporo wody w Wiśle, a moje spojrzenie na niektóre kwestie uległo lekkim zmianom. W końcu tylko krowa nie zmienia nigdy zdania. Nie przedłużając już zbytnio, przejdźmy do tematu dzisiejszego wpisu.
Bo na ropie to rządzą fundamenty
Tak mniej więcej brzmiał komentarz, który pojawił się wczoraj przy okazji rozmowy na kanale PoznajRynek. Całość wczorajszego nagrania możecie znaleźć poniżej:
Zanim przejdę do dalszej części dzisiejszego wpisu, powiem tylko jedną rzecz. Tak, zdaję sobie sprawę z faktu, że na ropie, czy innych towarach, istotną rolę odgrywają fundamenty. Nie jest to nic odkrywczego, a ja nigdy nie starałem się tego negować. Zmiany na tle fundamentalny to jednak tylko jedna strona tradingowego medalu. Po drugiej znajduje się to, w jaki sposób uda nam się daną sytuację rozegrać. Czy będziemy w stanie w pełni wykorzystać pojawiającą się okazję? Jak do tego podejść z perspektywy handlu intraday? Na pierwszy rzut oka wydawać się może, że jedno wynika niejako z drugiego. Wszak, jeżeli jesteśmy w stanie dobrze odczytać zmiany fundamentalne, to powinniśmy być również w stanie na tym zarobić, prawda? Otóż, nie do końca. Nieumiejętne rozgrywanie tego typu zdarzeń, prowadzić może bardzo często do zerowania depozytu. Z prostego powodu. Chęć udowodnienia sobie i wszystkim wokół, że miało się rację. Że potrafiliśmy odczytać rynek.
Zanim jednak zakładany przez nas scenariusz zacznie się realizować, może upłynąć sporo czasu. Możemy mieć rację w długim terminie, jednak wyzerować rachunek zanim dojdzie do realizacji zakładanego przez nas scenariusza. Co ciekawe, ropa jest tutaj idealnym przykładem na to, że rozgrywanie zmian (czy danych) fundamentalnych na ślepo, z reguły nie kończy się niczym dobrym. Dobrze, skoro mamy to już za sobą, przejdźmy do meritum.
Analiza techniczna i jej magiczne poziomy
Jestem daleki od stwierdzenia, że narzędzia, z których korzystam przygotowując się do każdej sesji, są czymś w rodzaju wiedzy tajemnej. Wiedzy, która daje przewagę nad rynkiem, bo jest w stanie przewidzieć to, w jaki sposób zachowa się cena w trakcie danej sesji. Wręcz przeciwnie. Uważam, że w żadnym wypadku nie da się przewidzieć tego, czy dana sesja zakończy się wzrostami, spadkami czy może zamkniemy się gdzieś w okolicach otwarcia. Dlatego też, zupełnie nie rozumiem zarzutu, jaki mam wrażenia, poleciał w moją stronę w trakcie wczorajszego nagrania. Ja w żadnym wypadku nie twierdziłem, że wyznaczane przeze mnie strefy mają wpływ na to, jak zachowa się cena na danym instrumencie. Wydaje mi się, że ktoś tu mocno nad interpretował moje słowa.
Nie tak dawno, wrzuciłem na swój kanał na YT nagranie, w którym omawiam sposób, w jaki wykorzystuję swoje przygotowania w trakcie rozgrywania sesji intraday. Już sam fakt, że nagranie to trwa lekko ponad godzinę, powinien wystarczyć do tego, aby stwierdzić, że nie wykorzystuję wyznaczanych stref na zasadzie zero-jedynkowej. Tu nie chodzi o to, aby powiedzieć coś w rodzaju: od tego poziomu cena będzie spadać, a tutaj zacznie rosnąć. Tu bym wszedł, a tu wyszedł. Nie. Są to tylko i wyłącznie strefy, w okolicach których spodziewam się reakcji. Co więcej, sam nie ma pojęcia z jaką reakcją będziemy mieli do czynienia. Czy zakres wyznaczonej strefy równowagi zostanie utrzymany, czy może dojdzie do wybicia? Nie mam bladego pojęcia.
Dla ułatwienia uznajmy, że podstawą moich przygotowań do sesji jest analiza techniczna. Jest to coś, z czego korzystam każdego dnia. Na tym opieram swój codzienny handel. Czy jednak pokusiłbym się o stwierdzenie, że analiza techniczna (sama w sobie) działa i wpływa na ruch ceny? Oczywiście, że nie! Czy zatem praca, którą każdego dnia wykonuję jest całkowicie zbędna? Tutaj również odpowiedź jest przecząca.
Skoro nic nie działa, to jak żyć Panie Trejderze?
Zanim przejdziemy do tego jak żyć, chciałbym jeszcze raz zaznaczyć jedną rzecz. Ja nie staram się przewidzieć tego, jak zachowa się rynek w danym dniu. Analiza techniczna służy mi tylko i wyłącznie do tego, aby określić dogodne miejsca do zaangażowania się w rynkowe wydarzenia. Tylko tyle i aż tyle. Dzięki temu jestem w stanie z góry określić, jaką pozycję będę chciał zajmować w danej strefie. Co w moim przypadku znacząco ułatwia proces decyzyjny.
Dodatkowo, na bazie codziennej analizy, jestem w stanie wskazać kilka (zazwyczaj trzy) scenariuszy na daną sesję. Bo jak wiadomo, nie da się z góry określić tego co się wydarzy. Dlatego zdecydowanie lepszym podejściem, jest przygotowanie się na szereg różnych możliwości. W takim wypadku od razu wiemy jaką pozycję powinniśmy zajmować w danej sytuacji. Później to już tylko kwestia odpowiedniego triggera, który pozwala nam na zajęcie pozycji. W moim przypadku jest to obserwacja przepływu kapitału na danym instrumencie. Wykorzystywanie takich narzędzi jak arkusz zleceń, taśma oraz delta. Bo clou całej sprawy jest fakt, że to nie analiza techniczna, nie dane fundamentalne, a kapitał decyduje o tym, w którą stronę pójdzie cena na danym instrumencie.
Szybki przykład
Jak zdążyłem już wcześniej wspomnieć, ropa naftowa jest idealnym przykładem na to, że reakcja na zmiany o charakterze fundamentalnym nie zawsze jest zgodna z teorią. Jako przykład posłużyć nam mogą tutaj dane publikowane każdego tygodnia w środę o godzinie 16:30. Mowa tutaj oczywiście o danych o zapasach. Chyba każdy zgodzi się ze mną, że jest to publikacja o charakterze fundamentalnym. To teraz prześledźcie kilka ostatnich publikacji i sprawdźcie z jaką reakcją mieliśmy do czynienia po odczycie.
W nie tak odległej przeszłości, mieliśmy do czynienia z sytuacjami, w których każdorazowo reakcja na dany odczyt była całkowicie sprzeczna z tym, co podpowiadała nam teoria. Oczywiście mam tutaj na myśli reakcję w obrębie danej sesji. Jednak nawet w takim przypadku, gdybyśmy chcieli na ślepo rozgrywać daną publikację, to istnieje spore ryzyko, że zanim nasz scenariusz się zrealizuje, będziemy zmuszeni do zamknięcia pozycji. Margin call nie bierze jeńców. I na tym warto byłoby się skupić. Nie na tym, która analiza jest skuteczniejsza. Koniec końców, to od wielkości naszego depozytu oraz sposobie zarządzania ryzykiem, zależeć będzie to, czy uda nam się cokolwiek zarobić na danym scenariuszu.
Analiza w praktyce
Jak to dokładnie wygląda w moim przypadku? Przede wszystkim z mojej perspektywy zmiany na tle fundamentalnym są mniej istotne. Nie chodzi tu jednak o to, że uważam, że nie mają one znaczenia. O czym już z resztą pisałem wyżej. Po prostu wychodzę z założenia, że bez względu na okoliczności, będę się starał zajmować pozycje w wyznaczonych przed sesją strefach. Lub ich okolicach. Każda znacząca zmiana na tle fundamentalnym nie może przejść bez echa. Jednak abyśmy mogli obserwować jej wpływ na danym instrument, ktoś musi zaangażować w to odpowiedni kapitał. Czy też może z innej strony. Odpowiednia liczba ktosi musi łącznie zaangażować odpowiedni kapitał do tego, aby wywołać ruch ceny na danym instrumencie.
Uważna obserwacja arkusza, czy też innych narzędzi bazujących na wolumenie, pozwoli nam te zmiany wyłapać. Dowiemy się co prawda o tym niejako po fakcie. Jednak nikt z nas nie jest w stanie konkurować na tej płaszczyźnie z algorytmami. Nie jesteśmy w stanie zareagować na to odpowiednio szybko, tak aby nie łapać pozycji ze zbyt dużym poślizgiem.
W takim wypadku zdecydowanie rozważniejszym wydaje się być wyczekanie odpowiedniego momentu do zajęcia pozycji. Wykorzystanie stref i pracy, którą włożyliśmy w przygotowanie się do danej sesji. Czy w takim wypadku przejdą nam czasami obok nosa wyjątkowe okazje na intratny trade? Oczywiście, że tak. Jednak taka jest cena powtarzalności i systematycznych wyników. Ktoś kiedyś trafnie zauważył, że trading to nie jest sprint, tylko maraton. Nie liczy się to ile jesteś w stanie wyciągnąć ze złotych strzałów. Tylko to, czy jesteś w stanie pochwalić się systematycznymi wynikami. Wynikami, które w długim terminie sprawią, że zarobisz zdecydowanie więcej, niż koleś od złotych strzałów.
Analiza techniczna i fundamentalna – podsumowanie
Jak już wspomniałem we wstępie, zdaję sobie sprawę z faktu, że ten wpis to niejako strzał w stopę. Wszak sam każdego dnia dzielę się z Wami efektami swojej analizy. Z powyższego tekstu wynika, że prezentowane przeze mnie strefy mają zerową wartość bez odpowiedniego warsztatu. Bez odpowiednich narzędzi i strategi nie różnią się one niczym od magicznych poziomów, do kupienia w promocji w Biedronce. Czy innym trading roomie za 50$ miesięcznie.
Celem dzisiejszego wpisu było pokazanie Wam, że zarówno jedna jak i druga analiza, nie są gwarantem sukcesu na rynkach. Nawet łącznie analizy technicznej z czynnikami fundamentalnymi może okazać się niewystarczające. Koniec końców, to kapitał decyduje o tym, w którą stronę pójdzie cena. Uważna obserwacja przepływu kapitału w połączeniu z odpowiednim przygotowaniem do każdej sesji, daje nam szanse na przechylenie szali zyskowności na naszą korzyść.
Już pomijam tutaj fakt, że odpowiednie przygotowanie do sesji pozwala nam na lepszą kontrolę ryzyka każdej pozycji. Pozwala wyznaczyć nam potencjalne targety. Pozwala na położenie fundamentów pod indywidualne strategie. Indywidualne strategie pozwolą nam z kolei na prowadzenie statystyk. Statystki ułatwią nam wykrywanie i eliminację błędów. Eliminacja błędów przyczyni się do pojawiania się powtarzalnych wyników. A wszystko to bez udziału analizy fundamentalnej. Dlatego właśnie uważam, że z perspektywy strice intrady’owej, przykładanie zbyt dużej wagi do kwestii fundamentalnych, jest zbędne.