Przyszedł czas na kolejny wpis z cyklu: Kowalski, opcje! Teorię niezbędną do tego, aby postawić dziś pierwszy krok w świecie transakcji opcyjnych, mamy już opanowaną. Z jednej strony ilość przekazanej do tej pory wiedzy może przytłaczać. Dużo nowych terminów, zasad oraz czynników, które powinniśmy brać pod uwagę. Z drugiej strony, musimy sobie zdawać sprawę z faktu, że omówione do tej pory rzeczy, to tylko wierzchołek góry lodowej, jaką jest temat opcji. Czy zatem opanowany do tej pory materiał wystarczy do złożenia pierwszego zlecenia? Bez wątpienia. Strategia, którą dzisiaj przedstawię jest niesłychanie prosta w swoich założeniach. Co więcej, charakteryzować się będzie z góry określonym poziomem ryzyka. Dzięki czemu, każdy, nawet osoby z niedużym kapitałem, będą mogły spróbować w niej swoich sił. Oprócz czysto teoretycznego podejścia, postaram się również wskazać wszystkie czynniki, na które powinniśmy zwracać uwagę zajmując pozycję. Na koniec przedstawiając propozycję przykładowej transakcji. Pierwszą strategią będzie vertical spread.
Spread wertykalny
Na czym zatem polegać będzie pierwsza z przedstawionych przez mnie strategii? Spread wertykalny opierał się będzie na jednoczesnym kupnie i sprzedaży opcji wystawionej na ten sam instrument bazowy, z tym samym terminem wykonania. Różnica polegała będzie na dobraniu dwóch różnych cen wykonania opcji. Podobnie jak miało to miejsce w przypadku wystawiania gołych opcji CALL oraz PUT, vertical spread również jest strategią kierunkową. Oznacza to, że dzięki tej strategii możemy posiadać zarówno krótką, jak i długą ekspozycję na instrument bazowy. Podobieństwa pomiędzy spreadem, a gołymi opcjami na tym się jednak nie kończą. Podobnie jak miało to miejsce w przypadku opcji CALL i PUT, tak i tutaj, będziemy mieli do czynienia z dwiema możliwościami gry na wzrosty i dwiema gry na spadki. Jaki jest zatem sens tworzenia strategii opartej na spreadach, skoro podobny efekt możemy osiągnąć wykorzystując gołe opcje?
Zalety względem gołych opcji CALL i PUT
Odpowiedź jest prosta – kontrola ryzyka. Szczególnie w przypadku, gdy decydujemy się na zajęcie krótkiej pozycji w strategii opcyjnej, inkasując w ten sposób premię (o tym co to oznacza, pisałem w jednym z wcześniejszych wpisów). Trzeba bowiem wiedzieć, że vertical spread jest strategią o zdefiniowanym ryzyku, jak i potencjale do zysków. Z tego też powodu wykorzystywanie spreadów jest bardzo dobrą alternatywą dla krótkich pozycji w opcjach CALL i PUT. Pozwalają nam one bowiem na inkasowanie premii, przy jednoczesnej kontroli ponoszonego ryzyka. Innym z plusów jest fakt, że w przypadku spreadów wymagany będzie zdecydowanie mniejszy depozyt zabezpieczający. Dzięki czemu, strategię tę z powodzeniem stosować mogą początkujące osoby z niedużym kapitałem.
W przypadku pozycji krótkich sprawa wydaje się być prosta. Jednak co przemawia na korzyść spreadów w przypadku długich pozycji w strategiach opcyjnych? Wszak ograniczają one poziom potencjalnego zysku, jaki osiągnąć możemy na tej transakcji (w przypadku gołych opcji jest o nieograniczony). Sprawa jest prosta i rozbija się tak na prawdę o dwa czynniki. Po pierwsze, większe prawdopodobieństwo wypracowania zysku. Po drugie, spready wymagają od nas mniejszego zaangażowania dostępnego kapitału. Jak więc widzimy, w świecie opcji wszystko zawsze się bilansuje.
Strategie byka
Jak już zdążyłem wcześniej wspomnieć, wyróżnić możemy dwie strategie, które dają nam długą ekspozycję w instrumencie bazowym. Podobnie jak miało to miejsce w przypadku gołych opcji, tak i tym razem możemy do tego celu wykorzystać opcje CALL, jak i opcje PUT. W pierwszej kolejności przyjrzymy się strategi, w której przyjdzie nam zapłacić premię za zajęcie pozycji.
Long call vertical spread
Jak sama nazwa wskazuje, strategia ta będzie od nas wymagała wykorzystania opcji CALL. Generalnie rzecz biorąc, strategia ta opiera się na zakupie opcji CALL z niższą ceną wykonania, przy jednoczesnym wystawieniu opcji CALL z wyższą ceną wykonania. Jak dobrze wiemy z poprzednich wpisów, wartość opcji CALL wzrasta wraz ze spadkiem ceny jej wykonania. Innymi słowy, im niższa cena wykonania opcji na jaką się zdecydujemy, tym większą premię przyjdzie nam za nią zapłacić. Pytanie jednak brzmi, na jaki przedział cenowy, w odniesieniu do aktualnej ceny instrumentu bazowego, powinniśmy zwrócić uwagę zajmując pozycję w omawianej strategii? Idealny setup dla naszej strategii będzie wyglądał następująco:
- zakup opcji CALL będącej ITM
- wystawienie opcji CALL będącej OTM
Dlaczego właśnie tak? Z prostego powodu. Kupując opcję CALL będącą ITM zwiększamy prawdopodobieństwo wypracowania zysku naszej strategii. Jak już wcześniej wspominałem, długie pozycje w gołych opcjach charakteryzują się z reguły prawdopodobieństwem na poziomie niższym niż 50%. Jeżeli zdecydowalibyśmy się na budowę naszej strategii w oparciu o opcje CALL będące OTM, nasz POP (probability of profit) również nie przekroczy bariery 50%. Z tego też powodu, warto jest przesunąć ceny wykonania w naszej strategii w dół rynkowej drabinki. W ten sposób zapłacimy co prawda większą premię, jednak POP naszej pozycji przekroczy 50%. Profil zysków i strat dla takiej pozycji będzie kształtował się w następujący sposób:
Poniżej sposób wyliczenia kluczowych poziomów dla naszej strategii:
- maksymalny zysk: odległość pomiędzy cenami wykonania opcji (minus) zapłacona premia
- maksymalna strata: zapłacona premia
- break even point: cena wykonania długiej pozycji w opcji CALL (plus) zapłacona premia
Short put vertical spread
Podobnie jak miało to miejsce w przypadku handlu opcjami CALL oraz PUT, tak i tym razem, krótka pozycja w strategii wykorzystującej te drugie opcje, da nam długą ekspozycję w instrumencie bazowym. Jak zatem zbudowana jest nasza strategia? Krótka pozycja w strategiach opcyjnych zawsze pozwala nam na otrzymanie premii w momencie jej wystawiania. Łącząc to z faktem, że wartość opcji PUT rośnie wraz ze wzrostem ceny wykonania opcji, otrzymujemy gotowy przepis na short PUT vertical spread. Strategia ta polegać będzie bowiem na kupnie opcji PUT z niższą ceną wykonania, przy jednoczesnym wystawieniu opcji PUT z wyższą ceną wykonania. Brzmi prosto, prawda? Pytanie jednak brzmi, na jakie ceny wykonania powinniśmy zwrócić uwagę? Tutaj sytuacja jest zgoła odmienna, niż miało to miejsce w przypadku poprzedniej strategii. Optymalna budowa naszego spreadu opierać się będzie na:
- zakupie opcji PUT będącej OTM (dalej od ATM)
- wystawieniu opcji PUT będącej OTM (bliżej ATM)
Jak zatem widzimy, obie wykorzystywane przez nas opcje będą out of the money. Dlaczego? Analogicznie, jak miało to miejsce w przypadku wcześniejszej strategii, tak i tym razem powodem jest POP. Im głębiej OTM będą wykorzystywane przez nas opcje, tym większy będzie współczynnik POP. Oczywiście nie ma nic za darmo. Wraz ze wzrostem prawdopodobieństwa, spadała będzie wysokość premii jaką otrzymamy za zajęcie pozycji. Jest to oczywiście jak najbardziej logiczne. Profil zysków i strat dla takiej pozycji będzie kształtował się w następujący sposób:
Poniżej sposób wyliczenia kluczowych poziomów dla naszej strategii:
- maksymalny zysk: otrzymana premia
- maksymalna strata: odległość pomiędzy cenami wykonania opcji (minus) otrzymana premia
- break even point: cena wykonania krótkiej pozycji w opcji PUT (minus) otrzymana premia
Long czy short?
Obie strategie dają na długą ekspozycję na instrument bazowy, która z nich jest zatem bardziej korzystna? Oczywiście na to pytanie nie ma jednoznacznej odpowiedzi. Ponownie rozbija się to o rachunek prawdopodobieństwa oraz profil zysków i strat. Długa pozycja w spreadzie daje nam niższy POP, przy większym potencjalnym zysku i mniejszej stracie. Pozycja krótka charakteryzować się zatem będzie wyższym POP, niższym potencjalnym zyskiem i większą stratą. Czy są to jedyne czynniki, na które powinniśmy zwracać uwagę? Szczęśliwie dla nas, nie. Z pomocą przychodzi nam bowiem poziom implikowanej zmienności, który to pomoże nam w doborze odpowiedniej strategii.
Generalnie rzecz ujmując zajmując długą pozycję w opcjach płacimy premię na rzecz jej wystawcy. W przypadku pozycji krótkiej, otrzymujemy ją od nabywcy opcji. Kiedy zatem możemy wypracować zysk na naszych pozycjach? Trzymanie opcji do dnia wygaśnięcia (pozycja krótka), czy też do momentu gdy będzie ona ITM (pozycja długa) jest z reguły mało efektywne. Aby wypracować zysk możemy bowiem odkupić wystawione opcje po niższej cenie, lub też sprzedać nabyte opcje po cenie wyższej. Logiczne prawda? Obowiązują tutaj te same zasady jak w przypadku handlu opcjami. Wzrost ceny instrumentu bazowego spowoduje wzrost wartości opcji CALL oraz spadek wartości opcji PUT. Jak zatem widzimy, jedną z alternatyw jest kupno/sprzedaż wystawionych/posiadanych opcji w momencie gdy cena instrumentu bazowego będzie rosnąć. Jednak czy istnieją inne przypadki, w których wycena naszych opcji ulegnie zmianie?
Oczywiście, że tak. Jednym z czynników, który ma wpływ na wycenę opcji jest chociażby poziom zmienności instrumentu bazowego. Innym jest upływający czas, który działa na korzyść wystawcy opcji. W tym przypadku chciałbym się jednak skupić na zmienności, bo to ona wskaże nam droge, którą powinniśmy obrać.
Czym się kierować zajmując pozycję?
Ogólna zasada brzmi, że aby zająć możliwie jak najdogodniejszą pozycję, powinniśmy nabywać opcje (czy też zajmować długą pozycję w strategiach opcyjnych) w warunkach niskiej zmienności. Analogicznie, krótkie pozycje powinny być zajmowane w środowisku podwyższonej zmienności. Dlaczego właśnie tak? Odpowiedź jest prosta. Wartość opcji wzrasta wraz ze wzrostem zmienności instrumentu bazowego (ceteris paribus). Kluczowe pytanie zatem brzmi, kiedy mamy do czynienia z niską, a kiedy z wysoką zmiennością? Jak dobrze bowiem wiemy, poszczególne instrument charakteryzują się różną płynnością obrotu, co znajduje swoje odzwierciedlenie w obserwowanej zmienności. Każdy z nas jest bowiem świadom różnicy jaka dzieli handel na DAXie oraz handel na ES. W jednym przypadku zmienność na poziomie 10% może być czymś normalnym, w innym możemy mówić o podwyższonej zmienności. Jak w takim razie określić z jakimi warunkami mamy, w danym momencie, do czynienia?
Sposoby są dwa. Pierwszym, dużo bardziej karkołomnym, jest codzienna obserwacja każdego waloru, na podstawie której sami będziemy w stanie określić, z jakim środowiskiem mamy do czynienia. Jednak kto tak na prawdę ma na to czas? Jest to zadanie niezwykle czasochłonne i wymagające od nas pełnego zaangażowania. Co jest alternatywą dla takiego podejścia? Wskaźnik zwany IVR, który dostępny jest na platformie tastyworks. Cóż to za wskaźnik i ile kosztuje? Odpowiadając w pierwszej kolejności na drugie pytanie – wskaźnik ten nie kosztuje nas złamanego centa. Wymagane jest jedynie posiadanie rachunku brokerskiego w tastyworks, które jest darmowe. Oczywiście, jeżeli nie zasilimy go minimalną wymaganą kwotą depozytu (2000 dolarów), nie będziemy mieli dostępu do notowań live, jednak 15 minutowe opóźnienie w przypadku IVR nie powinno stanowić problemu.
IVR
Czym jest zatem ten wskaźnik? IVR pokazuje nam aktualny poziom implikowanej zmienności na danym walorze, w odniesieniu do maksimów i minimów osiąganych na przestrzeni ostatniego roku. Mówiąc w skrócie, jeżeli na przestrzeni ostatnich 12 miesięcy maksymalny poziom implikowanej zmienności wyniósł 100%, minimalny 0% (czysto teoretycznie, dla lepszego zobrazowania), a aktualny poziom zmienności oscylował będzie w granicach 30%, to IVR dla takiego waloru wynosił będzie 30. Analogicznie, jeżeli maksymalny poziom zmienności wyniósł 120%, minimalny 30%, a aktualny wynosi 120% – to IVR w takim wypadku wynosił będzie 100. Jeżeli aktualny poziom zmienności spadnie do 30%, to IVR wskazywał będzie 0. Co jeżeli wartość implikowanej zmienności przekroczy maksimum lub minimum z ostatniego roku? Odpowiedź na to pytanie jest dość prosta. Wówczas to aktualny poziom zmienności wyznaczał będzie maksimum lub minimum za ostatnie 12 miesięcy. W takim wypadku IVR wynosił będzie odpowiednio 100 oraz 0.
Wiemy już czym jest IVR, pytanie jak go poprawnie wykorzystać? Sprawa jest dziecinnie prosta. Aby maksymalnie zoptymalizować nasze pozycje, powinniśmy zajmować długą pozycję w strategiach opcyjnych przy niskim współczynniku IVR. Krótka pozycja powinna być zajmowana w sytuacji gdy IVR znajduje się na wysokich poziomach. Chciałbym tu jednak zwrócić uwagę na jedną rzecz. To, że IVR wskazuje obecnie 0 czy 100, wcale nie oznacza, że w najbliższym czasie dojdzie do zwiększenia, czy zmniejszenia poziomu implikowanej zmienności. Wskaźnik ten potrafi bowiem wskazywać na setkę nawet przez kilkanaście długich dni. Nie jest to bowiem gotowa recepta na sukces, a jedynie jeden z czynników, który działa na naszą korzyść. Warto jest o tym pamiętać. Poniżej screen przedstawiający listę instrumentów bazowych, wraz z ich aktualnym poziomem IVR.
Strategie niedźwiedzia
Po tym jak przebrnęliśmy przez wszystkie aspekty związane z byczymi strategiami, zdecydowanie łatwiej będzie nam się poruszać omawiając strategie dające krótką ekspozycję. Podobnie jak miało to miejsce w przypadku byków, tak i tym razem wyróżniamy dwie strategie – Long put vertical spread oraz Short call vertical spread. Różnice będą analogiczne do tych, o których pisałem już w przypadku długich pozycji. Wydaje mi się, że warto jest zatem przejść od razu do omówienia optymalnej budowy obydwu strategii.
Long put vertical spread
Strategia ta opierać się będzie na kupnie opcji PUT z wyższą ceną wykonania, przy jednoczesnym wystawieniu opcji PUT z niższą ceną wykonania. Optymalna budowa prezentowała się będzie w następujący sposób:
- zakup opcji PUT będącej ITM
- wystawienie opcji PUT będącej OTM
Profil zysku i strat wyglądał będzie w takim wypadku mniej więcej tak, jak na poniższym screenie:
Poniżej sposób wyliczenia kluczowych poziomów dla naszej strategii:
- maksymalny zysk: odległość pomiędzy cenami wykonania opcji (minus) zapłacona premia
- maksymalna strata: zapłacona premia
- break even point: cena wykonania długiej pozycji w opcji PUT (minus) zapłacona premia
Short call vertical spread
Analogicznie, strategia ta opierać się będzie na kupnie opcji CALL z wyższą ceną wykonania, przy jednoczesnym wystawieniu opcji CALL z niższą ceną wykonania. Optymalna budowa prezentowała się będzie w następujący sposób:
- zakup opcji CALL będącej OTM (dalej od ATM)
- wystawienie opcji CALL będącej OTM (bliżej ATM)
Poniżej sposób wyliczenia kluczowych poziomów dla naszej strategii:
- maksymalny zysk: otrzymana premia
- maksymalna strata: odległość pomiędzy cenami wykonania opcji (minus) otrzymana premia
- break even point: cena wykonania krótkiej pozycji w opcji CALL (plus) otrzymana premia
Zarządzanie pozycją
Vertical spread jest strategią o zdefiniowanym poziomie ryzyka oraz zysku. Z tego też powodu, pozycje zajmowane w tych strategiach nie będą przez nas w pełni zarządzane. Mam tutaj na myśli fakt, że nie będziemy bronili stratnych pozycji. Maksymalna strata jaką możemy ponieść na tej transakcji znana jest w momencie jej zawierania. W takim wypadku musimy w pełni akceptować ponoszone przez nas ryzyko. Jeżeli cena instrumentu bazowego zmierzać będzie w niekorzystnym dla nas kierunku, nie będziemy tutaj stosowali żadnego stop lossa. Jak już wspominałem został on określony na samym początku. W przypadku gdy nasza pozycja będzie wykazywała stratę, będziemy jedynie odliczali dni pozostałe do wygaśnięcia opcji, licząc na to, że cena instrumentu bazowego zawróci. Tylko tyle i aż tyle.
Jest to niesłychanie ważna kwestia. Przedstawiane przeze mnie statystyki oraz prawdopodobieństwo wypracowania zysków, budowane są właśnie na tych fundamentach. Jeżeli nie będziemy w całości przestrzegali tych zasad, w długim terminie może okazać się, że osiągać będziemy niższą skuteczność naszych transakcji, niż wskazywał by na to rachunek prawdopodobieństwa. Oczywiście założenia te nie wzięły się z powietrza. Oparte są one na licznych testach i analizach przeprowadzonych przez zespół analityków z tastyworks. Wspomniane analizy wyraźnie wskazują na zasadność stosowania przytaczanych zasad. Warto jest zatem mieć to na względzie, tak aby matematyka była naszą sojuszniczką.
Wiemy już jak sprawa wygląda w przypadku pozycji wykazujących stratę. Co statystyka mówi nam natomiast na temat pozycji zyskownych? Otóż sytuacja jest zgoła odmienna. Pozycje zamykać będziemy na plusie, w momencie gdy osiągniemy poziom około 50% maksymalnego zysku jaki możliwy jest do wypracowania na danej pozycji. Na pierwszy rzut oka opisane przeze mnie zasady wydają się być sprzeczne z tym, co wpajane nam jest na każdym kroku. Tnij straty i pozwalaj zyskom rosnąć. W przypadku opcji sprawa wygląda inaczej. Potwierdzenie dla takiego podejścia znajdujemy w przytoczonych wcześniej analizach zespołu testywroks.
Kilka dodatkowych wskazówek
Pozostając nieco dłużej w temacie analiz przeprowadzonych przez zespół tastyworks. Jedną z rzeczy, na którą warto jest zwrócić uwagę, to optymalny termin wygaśnięcia opcji. Badania pokazują, że najlepsze rezultaty osiągane są dla pozycji, które charakteryzowały się okresem do wygaśnięcia zbliżonym do 45 dni w momencie zawarcia transakcji. Oczywiście jest to tylko jedna ze wskazówek i nie musimy się jej sztywno trzymać. Ważne jest jednak to, aby zawsze mieć ten fakt na uwadze, korzystając z niego możliwie jak najczęściej.
Inną rzeczą, na którą chciałbym zwrócić uwagę to płynność poszczególnych opcji. Nie jest rzeczą odkrywczą to, że zdecydowanie łatwiej będzie nam prowadzić handel w oparciu o płynne aktywa. Będziemy mogli wówczas osiągnąć lepszą cenę przy zajmowaniu pozycji. W takim wypadku nie będziemy mieli również problemu z zamknięciem naszych transakcji. W ten sposób zachowamy możliwie jak największy poziom zysku dla danej pozycji. W jaki sposób określić możemy płynność danego waloru? Tutaj znowu z pomocą przychodzi nam platforma tastyworks. Wystarczy bowiem rzut oka na odpowiednią kolumnę, aby przekonać się czy handel na danym instrumencie będzie opłacalny.
Im więcej pełnych gwiazdek, tym większa płynność obrotu. Warto jest tutaj również dodać, że poszukując maksymalnego poziomu płynności powinniśmy unikać opcji tygodniowych, skupiając się jedynie na opcjach miesięcznych. Powinniśmy również starać się unikać opcji na akcje, które do terminu wykonania opcji mają zaplanowaną publikację sprawozdania finansowego lub dzień dywidendy.
Kontrola ryzyka
Jak już wcześniej wspominałem, vertical spread jest strategią o zdefiniowanym ryzyku. Jednak w jaki sposób powinniśmy odpowiednio podejść do kwestii ryzyka jakie ponosimy przy każdej zawieranej przez nas transakcji? Biorąc pod uwagę wszystkie aspekty, które zostały do tej pory przytoczone, odpowiedź na to pytanie nasuwa się niejako sama. Jeżeli do wyliczenia poziomu maksymalnego zysku lub straty wykorzystujemy ceny wykonania dla poszczególnych pozycji, to odpowiedni dobór wspomnianych strike’ów będzie miał niebagatelne znaczenie dla naszej pozycji.
Z tego też powodu, jeżeli będziemy chcieli ponieść niższe ryzyko, wybierzemy ceny wykonania, które nie są za bardzo od siebie oddalone. Analogicznie, jeżeli zdecydujemy się na nieco bardziej ryzykowaną pozycję, wybór padnie na strajki oddalone od siebie o kilka poziomów cenowych. Chciałbym jednak zwrócić uwagę na jedną dość istotną rzecz. Pisząc o ponoszonym przez nas ryzyku, mam na myśli nominalną wartość ponoszonego ryzyka. Zatem, im większa odległość pomiędzy cenami wykonania, tym większy potencjalny zysk lub strata jakie zaksięgować możemy na danej pozycji.
Vertical spread – przykład
Jako, że z dzisiejszym wpisem mieliśmy pożegnać się z czysto teoretyczną częścią cyklu, wypadałoby przedstawić jakiś praktyczny przykład dzisiejszej strategii. Jedyną niedogodnością jest tutaj fakt, że w momencie publikacji dzisiejszego wpisu będę przebywał na wakacjach. Post ten został napisany znacznie wcześniej, a jego publikacja została zaplanowana na dzisiaj. Dodatkowo artykuł ten piszę w dzień wolny od handlu, co dodatkowo nie ułatwia mi sprawy. Nic jednak straconego. Postaram się przedstawić jedną propozycję, która czekała będzie na otwarcie rynku w poniedziałek. W takim wypadku przy okazji kolejnej publikacji z cyklu, przedstawię cenę po jakiej zawarta została transakcja oraz końcowy jej efekt. Przejdźmy zatem do sedna.
Biorąc pod uwagę wszystko to, o czym do tej pory napisałem oraz fakt, że od dłuższego czasu mam raczej niedźwiedzie nastawienie do rynku, zdecyduję się na taką propozycję.
IVR na poziomie 15.5, dlatego też zdecydowałem się na długą pozycję w naszej strategii. Jak widzimy jest to long put vertical spread. Z reguły skłaniam się bardziej ku strategiom, w których otrzymuję premię za podejmowane ryzyko. Jednak z uwagi na poruszane dzisiaj kwestie, taka pozycja wydaje się być w porządku. POP na poziomie 53%. Ryzyko ponoszone na tej transakcji to zaledwie 146 dolarów. Potencjalny zysk na tej pozycji to 154 dolary, który to będziemy starali się zamknąć okolicach 77 dolarów. Maksymalny poziom płynności. Oczywiście jest to tylko propozycja, którą zbudowałem w oparciu o aktualne wyceny. Prawdopodobnie ostateczna pozycja różniła się będzie od tej, którą zaprezentowałem wyżej. Wszystko to jednak opisane będzie w kolejnym wpisie.
Vertical spread – podsumowanie
Za nami pierwsza strategia, którą z powodzeniem możemy stosować już na tak podstawowym poziomie. Mam nadzieję, że wszystkie aspekty zostały przeze mnie przedstawione w jasny i zrozumiały sposób. Starałem się, aby dzisiejszy wpis, oprócz zagadnień teoretycznych, zawierał również kilka praktycznych wskazówek. Tak aby przekazać Wam coś, czego na próżno szukać na innych portalach traktujących o tradingu. Opcje to wbrew pozorom bardzo przyjazny instrument, nawet dla osób stawiających pierwsze kroki. Kluczem jest tutaj odpowiednie podejście. Tak, aby nie rzucać się od razu na głęboką wodę. Wystawianie gołych opcji przez niedoświadczone osoby jest zazwyczaj prostą drogą do zerowania rachunku. Alternatywą dla osób, które chcą pobierać premię za zajmowane pozycje będą zatem spready. Podobnie w przypadku pozycji długich. Spready dają nam bowiem możliwość wykorzystania rachunku prawdopodobieństwa na naszą korzyść. Liczę na to, że dzisiejszy wpis pomoże wielu osobom swobodnie wejść w świat handlu opcjami.
Powyższy tekst jest jednym z wpisów cyklu artykułów traktującym o opcjach. Jeżeli jesteś zainteresowany pozostałymi postami zapraszam na stronę: Opcje.
2 komentarzy
Komentarze są wyłączone.