Od ostatniego wpisu z cyklu „Jak zostać traderem” minęły już prawie trzy miesiące. Przyszła więc pora na kolejny cykl, który może być odbierany jako kontynuacja, czy też uzupełnienie, wpisów poświęconych drodze, jaką w mojej opinii powinien przejść każdy trader na kontraktach futures. Każdy z nas zdaje sobie z pewnością sprawę, jak wymagającym jest handel na futach. Wbudowana w te instrumenty dźwignia (wprawdzie nie tak okazała jak na CFD), potrafi rozbujać niejeden rachunek maklerski. Czy powinniśmy od razu rzucać się na głęboką wodę i stawać do walki z traderami o zdecydowanie większym kapitale i doświadczeniu? Cykl „Jak zostać taderem” miał za zadanie przygotować nas to tego starcia. Ograniczenie tematyki wpisów z tego cyklu jedynie do kontraktów futures, spowodowało pojawienie się luk w procesie poznawania rynkowych tajników. Wspomniane wyżej luki, chciałbym teraz zapełnić. Sposobem na to będzie nowy cykl: „Kowalski, opcje!”. Dzisiejszy wpis to nic innego jak krótkie wprowadzenie do opcji.
Jak sama nazwa wskazuje, tematem przewodnim będą opcje. Jednak od razu zaznaczę, że nie będę tutaj poruszał tematu opcji (tfu) binarnych. Mowa będzie o opcjach wystawianych na akcje, indeksy, ETFy. Ponownie poruszali będziemy się po bezdrożach rynku regulowanego. Omówione zostaną podstawowe zagadnienia, jak również strategie. Zagłębimy się w temat grek, omawiając ich wpływ na poszczególne pozycje, jak i ogólną strategię dla naszego portfela. Całość starał się będę przedstawić w prosty sposób, poparty licznymi przykładami z rynku. Mam nadzieję, że efektem finalnym będzie cykl wpisów, który pozwoli przysłowiowemu Kowalskiemu, na sprawne poruszenie się na rynku opcyjnym. Zanim jednak przejdę do meritum, chciałbym poruszyć jeszcze jedną kwestię.
Droga tradera
Jak już niejednokrotnie wspominałem, handel kontraktami futures wiąże się z dużym ryzykiem. Z tego też powodu wypadałoby się do tego odpowiednio przygotować. W mojej opinii istnieją na to dwa sposoby. Pierwszy z nich, to niejako droga na skróty, którą opisałem w cyklu „Jak zostać traderem”. Jest to oczywiście stwierdzenie lekko na wyrost, bowiem czas potrzebny do tego, aby w pełni opanować wszystkie poruszone w tym cyklu kwestie liczony jest raczej w miesiącach, aniżeli w dniach, czy tygodniach. Nie zmienia to jednak faktu, że w mojej opinii wiedza, którą uda nam się zdobyć wykonując przeze mnie ćwiczenia, powinna być uzupełniona o doświadczenie zdobywane na innych rynkach. Jakich? Oczywiście mowa tutaj o rynku akcyjnym oraz opcjach. Jak zatem powinno wyglądać kompleksowe podejście do tego tematu?
W mojej opinii, idealnym byłoby zdecydowanie się na przebycie następującej drogi:
- rynek akcyjny;
- rynek opcyjny:
- strategie zabezpieczające portfel akcyjny;
- strategie o zdefiniowanym ryzyku;
- strategie o niezdefiniowanym ryzyku;
- rynek kontraktów terminowych.
Akcje na drodze tradera
Każdy z wymienionych wyżej etapów to nowe doświadczenia. Zaczynając od akcji, otrzymamy okazję do zapoznania się z tym czym tak na prawdę jest giełda. Po raz pierwszy będziemy mieli styczność z aspektami psychologicznymi, takimi jak przetrzymywanie strat oraz zbyt wczesne ucinanie zysków. Prowadząc dziennik otrzymamy wiele odpowiedzi na takie pytania jak, te dotyczące chociażby podejmowanych przez nas decyzji w sytuacjach stresowych. Otrzymamy możliwość budowania podstawowych strategii. Zetkniemy się z podstawowymi zasadami budowy naszego portfela inwestycyjnego. To co jest kluczowe na tym etapie, to fakt, że wszystko to, odbywać się będzie na instrumentach pozbawionych dźwigni. Dopiero z czasem możemy przejść do zakupu akcji na margin (kredyt), poznając tym samym smak lewara.
Wraz z upływem czasu, zdobywanym doświadczeniem oraz rosnącym kapitałem, będziemy mogli sobie pozwolić na nieco bardziej zaawansowane poznawanie rynku akcyjnego. Dobrym pomysłem na tym etapie jest przejście na nieco mniej płynne spółki, na których kapitał, którym dysponujemy może mieć wpływ na kształtowanie się ceny. W jakim celu? Po to, aby na własnej skórze przekonać się jak ciężkim kawałkiem chleba jest inwestowanie z pozycji tzw. grubasów. Wiele osób twierdzi, że smart money są w uprzywilejowanej sytuacji, ze względu na kapitał jakim zarządzają. Próba weryfikacji tego typu poglądów na spółkach o niskiej płynności potrafi otworzyć oczy niejednemu traderowi. Nauka jaką wyniesiemy z handlu na tym etapie naszej kariery, nierzadko odgrywać będzie kluczową rolę w przyszłości.
Opcje na drodze tradera
Kolejnym, naturalnym krokiem na naszej drodze, wydaje się być zwrócenie w kierunku opcji. Z kilku względów. Po pierwsze, opcje stanowią idealne narzędzie do zabezpieczania naszych pozycji w akcjach, ETFach czy na innych instrumentach bazowych. Proste strategie opcyjne pozwalają nam znacząco ograniczyć ryzyko naszych pozycji, zwiększać szansę na końcowy zarobek, czy chociażby redukować koszty związane z zarządzeniem portfelem. Bardzo ważne jest jednak to, aby zanim zdecydujemy się na włączenie tego instrumentu do naszego arsenału, poświęcić odpowiednią ilość czasu na dogłębne zrozumienia mechanizmu funkcjonowania opcji.
Po opanowaniu teorii, kolejnym krokiem powinno być wykorzystywanie opcji do wspomnianego wyżej zabezpieczania naszych pozycji. Z czasem możemy przejść na budowę pozycji syntetycznych oraz strategie o zdefiniowanym ryzyku. W ten sposób zrozumiemy czym tak na prawdę jest rachunek prawdopodobieństwa i jak możemy wykorzystać go na naszą korzyść. Dodatkowo zwiększając ogólne zrozumienie mechanizmów, jakie każdego dnia wpływają na wycenę poszczególnych walorów.
Ostatnim krokiem jest wprowadzenie do naszego tradingowego warsztatu strategii opcyjnych o niezdefiniowanym poziomie ryzyka. Potencjalne strategie te będą wiązały się ryzykiem poniesienia nieograniczonych strat, przy ograniczonym potencjale do zysku. Jaki jest więc sens decydowania się na tego typu strategie? Kluczowym okazuje się być tutaj upływający czas, który z reguły działa na naszą korzyść, jak również wysokie prawdopodobieństwo zysków. Strategie te są w mojej opinii idealnym wprowadzeniem do świata kontraktów futures. Poznajemy tutaj bowiem smak lewarowanych pozycji, ponosząc przez to zdecydowanie większe ryzyko niż ma to miejsce w przypadku rynku akcyjnego. Odpowiednie przepracowanie tego okresu pomaga nam również zrozumieć to, jak duży wpływ na nasze wyniki ma rachunek prawdopodobieństwa. Nie bez przyczyny po raz kolejny wspominam o tym aspekcie. Poprawne jego zrozumienie okazuje się być dla wielu traderów przełomowym. O tym jak ważną rolę w codziennym handlu odgrywa ten czynnik, pisał niedawno na swoim blogu Daniel Kalinka.
Kontrakty terminowe na drodze tradera
Jeżeli chodzi o kontrakty futures, to wydaje mi się, że wszystko już zostało napisane w cyklu „Jak zostać traderem”. Z uwagi na wbudowaną dźwignię, kontrakty terminowe powinny być dopiero ostatnim przystankiem na naszej tradingowej drodze. Tak abyśmy mogli podejść do handlu na futach dobrze przygotowanymi. Posiadając pełne zrozumienie dla mechanizmów jakie rządzą rynkami. Odpowiednio kontrolując ryzyko każdej transakcji oraz stosując sprawdzone zasady zarządzania kapitałem. Na tym etapie powinniśmy być również świadomi tego, jak psychologia wpływa na końcowy wynik każdej transakcji. Jednym słowem, powinniśmy być w dużej mierze ukształtowanymi traderami. Bez tego nie mamy czego szukać w świecie kontraktów terminowych. Futuresy to ostatni szlif oraz przejście na zdecydowanie bardziej aktywny i wymagający poziom tradingu. Przedstawione przeze mnie ćwiczenia to jedno. Odpowiednie fundamenty zdobyte podczas handlu akcjami oraz opcjami, to drugie. Razem daje nam to solidne podwaliny pod przejście na zyskowną stronę day tradingu.
Wprowadzenie do opcji
Po tym lekko przydługim wstępie, chciałbym przejść do krótkiego wprowadzenia w świat opcji. Nie chciałbym w tym miejscu zanudzać wszystkich historią tego instrumentu finansowego oraz tym, jak rozwijał się ten rynek na przestrzeni wieków. Wydaje mi się, że warto jednak przytoczyć w tym miejscu ciekawą, lecz mało znaną historię.
Otóż handel opcjami ma swój początek już w czasach starożytnych, a pierwszym traderem był nie kto inny jak Tales z Miletu. Jak do tego doszło? Tales czytając w gwiazdach i analizując cykliczne zmiany pogody, pewnego roku przewidział nadejście urodzaju oliwek. Wykorzystał zatem ten fakt udając się do miejscowych posiadaczy pras do wytłaczania oliwy, proponując im zapłatę z góry za dzierżawę wspomnianych pras w czasie zbiorów. Osiągną w ten sposób dwa cele. Po pierwsze, zapewnił sobie korzystną cenę dzierżawy. Po drugie, realizując swoje prawo uzyskał kontrolę nad wszystkimi prasami, dzięki czemu mógł narzucić hodowcom oliwek dowolne ceny. Analiza Talesa okazała się być trafna, co pozwoliło mu na wynajem pras po znacznie wyższych cenach niż wartość opcji, które zakupił.
Czym tak na prawdę są opcje?
Znamy już początki handlu opcjami, wypadałoby zatem powiedzieć czym tak na prawdę są opcje? Cytując za Wikipedią:
Opcja – pochodny instrument finansowy o niesymetrycznym profilu wypłaty, dający prawo zakupu lub sprzedaży instrumentu bazowego, po ustalonej cenie, zwanej ceną wykonania opcji, w ustalonym okresie, zwanym terminem wykonania opcji.
Kluczowe w tej definicji jest słowo prawo. Nabywając opcję kupna lub sprzedaży, otrzymujemy prawo (nie obowiązek!) wykorzystania zakupionych wcześniej opcji, po z góry ustalonej cenie, nie później jednak niż w terminie wykonania opcji. Z drugiej strony, osoba, która sprzedała nam taką opcję, ma obowiązek wywiązania się ze swojego zobowiązania. Załóżmy, że nabyliśmy opcję kupna akcji spółki Apple za cenę 3 dolarów na akcje. Cena wykonania opcji wynosi 160 dolarów, a termin wykonania to 4 maja. Aktualnie akcje Apple notowane są po 168 dolarów. W takim wypadku możemy wykorzystać nabytą wcześniej opcję, realizując przy tym zysk na poziomie 5 dolarów na akcje. Dlaczego tyle?
Nasza inwestycja kosztowała nas pierwotnie 3 dolary na akcje. Posiadana opcja daje nam prawo zakupu akcji Apple po cenie 160 dolarów. Realizując nasze prawo, możemy zatem nabyć akcje tej firmy za 160 dolarów, po czym sprzedać je bezpośrednio na giełdzie za 168 dolarów. Prosta matematyka daje nam wynik w postaci zarobku na poziomie 5 dolarów na akcje (168 – 160 – 3). Oczywiście, nie mamy obowiązku skorzystanie z tego prawa. Możemy w dalszym ciągu czekać z realizacją, z nadzieją, że kurs Apple przed terminem wykonania wzrośnie jeszcze bardziej, co pozwoli nam na zainkasowanie większego zysku. W momencie jednak, gdy zdecydujemy się na realizację naszego prawa, przeciwna strona (wystawca opcji) musi wywiązać się ze swojego zobowiązania.
Powyższy opis jest bardzo pobieżnym przybliżeniem tematu opcji. W kolejnych wpisach zagłębię się zdecydowanie bardziej w poszczególne aspekty handlu opcjami. Dzisiejszy wpis ma charakter jedynie poglądowy.
Charakterystyka opcji
Każda opcja posiada szereg specyfikacji, bez których handel tymi instrumentami nie byłby możliwy. Te najistotniejsze przedstawione zostały na poniższym screenie, przedstawiającym opcje na akcje spółki Apple:
- Rodzaj opcji – opcje dzielą się na dwa rodzaje. Opcje Call (dające prawo kupna) oraz opcje Put (dające prawo sprzedaży). Szerzej o różnicach pomiędzy tymi dwoma rodzajami w kolejnym wpisie.
- Cena wykonania opcji – cena po której nabywca opcji może zrealizować swoje prawo do jej wykonania.
- Termin wykonania opcji – okres, w którym nabywca może skorzystać z przysługującego mu prawa realizacji opcji.
- Cena opcji – cena, za którą możemy nabyć (lub wystawić) opcję Call lub Put o określonej cenie wykonania.
- Instrument bazowy – instrument, na który wystawiona jest opcja. Mogą to być zarówno akcje, jak i obligacje, ETFy, surowce, waluty itd. (nie jest zaznaczone na screenie)
- Wielkość kontraktu – tutaj sprawa jest prosta. Każda opcja opiewa na 100 jednostek instrumentu bazowego. Oznacza to, że kupując jedną opcje na akcje spółki Apple, kontrolujemy de facto pakiet 100 akcji. Jest to o tyle istotne, że ceny opcji, jakie widoczne są na powyższym screenie wyrażone są w odniesieniu do jednej akcji (jednostki) instrumentu bazowego. Oznacza to, że aby nabyć jedną opcję Call z terminem wykonania 18 maja, ceną wykonania 165 dolarów, musimy zapłacić 920 dolarów.
Jest to oczywiście tylko część specyfikacji, jakie przyporządkowane są do każdej opcji. Nie ma sensu jednak, abym już teraz przytaczał wszystkie greki, czy starał się wytłumaczyć co oznacza skrót ITM. Na wszystko przyjdzie pora. Obecnie, należy skupić się tylko i wyłącznie na podstawach, aby w pełni zrozumieć złożoność tematu, jakim są opcje.
Zalety handlu opcjami
Jak już wcześniej wspomniałem, dzisiejszy wpis ma jedynie charakter poglądowy. Przedstawiam w nim jedynie ogólny obraz handlu opcjami, bez zagłębiania się w szczegóły. Dopełnieniem całości, będzie zatem omówienie głównych zalet, jakie wiążą się z wykorzystanie tego instrumentu:
- Na pierwszy plan wysuwa się nic innego jak kontrola ryzyka. Opcje dają nam niezwykle szeroki wachlarz możliwości na tej płaszczyźnie. Już sam fakt, występowania strategii o z góry zdefiniowanym ryzyku mówi sam za siebie. Dodatkowo opcje możemy wykorzystywać w strategiach zabezpieczających nasze pozycje w innych aktywach. Jest to bez wątpienia najlepsze narzędzie do tego, aby nauczyć się sprawnego poruszanie się w temacie kontroli ryzyka naszych pozycji.
- Kolejną rzeczą, na jaką należy zwrócić uwagę to redukcja kosztów prowadzenia pozycji. Z uwagi na fakt, że każda opcja opiewa na 100 jednostek instrumentu bazowego, otrzymujemy możliwość bardziej efektywnego wykorzystywania dostępnego kapitału.
- Opcje charakteryzują się również większą elastycznością niż ma to miejsce w przypadku innych instrumentów. Handlując opcjami otrzymujemy możliwość zarabiania pieniędzy również wtedy, gdy ruch na danym walorze jest znikomy i cena stoi w miejscu. Dodatkowo, budowa opcji pozwala nam zarabiać nawet wówczas, gdy nasze przewidywania okażą się być błędne.
- Opcja pozwalają nam w pełni wykorzystywać rachunek prawdopodobieństwa na naszą korzyść.
- Mnogość strategii, które możemy dopasowywać do zakładanego przez nas scenariusza. Nie bez znaczenia jest tutaj również elastyczność na płaszczyźnie kapitału jakim dysponujemy. Różne strategie, możemy dopasowywać do wymagań depozytowych jakie stawia przed nami broker, przy jednoczesnej realizacji zakładanego przez nas scenariusza.
- Upływający czas może tutaj działać na naszą korzyść, nawet wówczas gdy nasze pierwotne założenia okażą się być błędne, lub cena instrumentu bazowego stoi w miejscu.
W kwestii wad, to jedyne co nasuwa mi się na myśl, to wspominana już niejednokrotnie złożoność rynku opcyjnego. Potrzeba bowiem sporo czasu, chęci, determinacji oraz doświadczenia, aby móc w pełni wykorzystywać możliwości jakie daje nam handel opcjami.
Podsumowanie
To tyle jeżeli chodzi o dzisiejszy wpis, inaugurujący nowy cykl na blogu. Zdaję sobie sprawę z faktu, że internet pełen jest różnego rodzaju opracowań traktujących o handlu na rynku opcyjnym. Część z nich przedstawiona jest nawet w dość przystępnej formie. Ja jednak chciałbym podejść do tego tematu od strony praktycznej. Mam wrażenie, że w natłoku dostępnej teorii ze święcą jest szukać artykułów przedstawiających ludzki oblicze opcji. Mam nadzieję, że uda mi się tym cyklem wypełnić tę lukę.
Kończąc chciałbym jeszcze nadmienić, że na pierwszy rzut oka cały cykl może wydawać się odrobinę chaotyczny. Nie będę bowiem od razu przedstawiał wszystkich zależności i specyfikacji. Niektóre aspekty mogą być w pierwszych wpisach pomijane. Mimo wszystko jednak, starał się będę prezentować wszystko tak, aby w tym chaosie była jakaś reguła. Wiedza dawkowana będzie stopniowo, tak aby każdy mógł w pełni zrozumieć poruszane przeze mnie kwestie. Głównie z tego powodu nie decyduję się na zasypywanie Was wiedzą teoretyczną. Do niektórych rzeczy trzeba bowiem dojrzeć, obyć się z rynkiem. Bez tego ciężko będzie zrozumieć jaki wpływ na nasze pozycji mają chociażby poszczególne greki. Nie wspominając już o wiedzy niezbędnej do odpowiedniego zarządzania każdą pozycją. Czy to zyskowną, czy to tą, która nie do końca przebiega zgodnie z naszym planem.
Powyższy tekst jest jednym z wpisów cyklu artykułów traktującym o opcjach. Jeżeli jesteś zainteresowany pozostałymi postami zapraszam na stronę: Opcje.
4 komentarzy
Komentarze są wyłączone.