Dzisiejszy wpis będzie miał raczej humorystyczny charakter. Mam bowiem szczerą nadzieję, że zdecydowana większość osób odwiedzających tego bloga, posiada podstawową wiedzę ekonomiczną. Bo przecież do podstaw ekonomii możemy zaliczyć, to czym jest referencyjna stopa procentowa. Każdy z nas zdaje sobie sprawę z tego, jaki wpływ na nasze życie codzienne, mają decyzje banku centralnego. Niska stopa, to chociażby tańszy kredyt, co bez wątpienia ma znaczenie dla zdecydowanej większości społeczeństwa. Pytanie brzmi jednak, czy na tym koniec? Z jakimi jeszcze skutkami prowadzenia polityki niskich stóp procentowych mierzymy się każdego dnia? Jest to z pewnością temat na odrębny i niezwykle obszerny artykuł.
Artykuł, który nie pojawi się jednak na moim blogu. Tematyka co prawda zbliżona, jednak chciałbym skupiać się głównie na tradingu, a nie inwestycjach długoterminowych. Dodatkowo, wiele już na ten temat zostało napisane na innych blogach/portalach traktujących o tematyce inwestycyjnej. Wystarczy rzut oka na jeden z najbardziej rzetelnych i zarazem popularnych portali, aby zdobyć odpowiednią bazę pod dalsze zgłębianie tematu. W jakim celu strzępię sobie zatem klawiaturę? Do napisania dzisiejszego postu skłoniło mnie jedno z nagrań, które kilka dni temu zaproponował mi YouTube. O jakim nagraniu mowa?
Stopa procentowa oczami Skarabeusza
Zanim jednak podzielę się z Wami tym nagraniem chciałbym Was ostrzec. Jest to materiał wysokiej wartości. Poruszane są w nim niezwykle ważne zagadnienia. Autor próbuje w nim rozwiązać jedną z największych zagadek w historii ludzkości. Płaska ziemia i Reptilianie to przy tym pryszcz. Dlatego też, zanim obejrzycie poniższy film, załóżcie aluminiowe czapki ochronne, tak aby Wasze mózgi pozostały bezpieczne. Dodatkowo, nie polecam oglądania tego filmu w miejscu publicznym. Zagraża to Waszemu życiu, jak i wszystkich tych, którzy znajdują się wokół Was. Jeżeli nie boicie się narażać własnego zdrowia, zadbajcie chociaż o najbliższych. Tego nie będzie się już dało odzobaczyć…
Ostrzegałem.
Mam szczerą nadzieję, że większość z Was zdaje sobie sprawę z jak wielkim stekiem bzdur mamy tutaj do czynienia. Już pomijam fakt, że autor powyższego nagrania nazwał naganiaczami wielu światowej sławy ekonomistów. Z pewnością ma do tego prawo. Czym bowiem są osiągnięcia Profesora Jajugi, w obliczu wyników tego zarabiającego tradera. Mimo wszystko pozwolę sobie jednak na to, aby skonfrontować kilka prawd objawionych, którymi podzielił się z nami przyjazny Skarabeusz.
Stopa procentowa i Ceteris paribus
W pierwszej kolejności, warto byłoby zwrócić uwagę na jeden dość istotny czynnik. Mianowicie na zwrot: ceteris paribus. Istotą jest tutaj założenie mówiące, o niezmienności pozostałych czynników, mających wpływ na omawianą wartość. Każdy zadaje sobie sprawę z faktu, że na wycenę danej waluty, wpływ ma szereg różnego rodzaju czynników. Szczęśliwie, sam autor wpadł na ten szczegół i podzielił się z nim na końcu nagrania. Nie jest zatem z nim aż tak źle, jakby można się było pierwotnie spodziewać.
Wracając jednak do sedna. Wzrost stopy procentowej, spowoduje odpowiednie umocnienie się danej waluty, tylko i wyłącznie w sytuacji, gdy pozostałe czynniki nie ulegną żadnej zmianie. Co jest jak najbardziej logiczne i wiąże się z podstawowymi zasadami przepływu kapitału. Prosty przykład. W Kraju A mamy do czynienia ze stopą wolną od ryzyka na poziomie 5%. Kraj B pochwalić się może stopą wynoszącą 10%. Oznacza to, że trzymając pieniądze na lokacie w Kraju A, możemy liczyć na zwrot na poziomie 5%, który nie obarczony jest żadnym ryzykiem. Pamiętajmy jednak, że rozpatrujemy to z perspektywy hermetycznych warunków. W świecie, w którym nie istnieją żadne inne czynniki, mające wpływ na wartość danej waluty. Kraj B oferuje 10-procentową inwestycję nieobarczoną ryzykiem. Gdzie zatem trzymać będziemy swoje pieniądze?
Idąc dalej. Co się stanie, gdy Kraj B obniży swoją stopę do poziomu 2%? Kapitał oczywiście odpłynie z Kraju B, do Kraju A. Zwiększy się zatem podaż waluty Kraju B, przy jednoczesnym wzroście popytu na walutę Kraju A. Co w konsekwencji przełoży się na spadek wartości waluty Kraju B. Analogiczna sytuacja będzie miała miejsce, gdy Kraj A podwyższy swoją stopę powyżej 10%. Jest to tak proste i logiczne, że nikt nie powinien mieć problemów ze zrozumieniem tego mechanizmu.
I tutaj właśnie leży klucz do zrozumienia tej prostej zasady. Wzrost stopy w danym kraju spowoduje umocnienie się jego waluty, CETERIS PARIBUS!
Oczekiwania rynkowe
Właściwie w tym momencie można byłoby się rozejść, uznając, że autor nagrania nie do końca wiedział czym jest zasada ceteris paribus. Każdemu może się to zdarzyć. Nawet zarabiającemu traderowi z wynikami. Wszak wyniki świadczą niepodważalnie o tym, że w ogólny rozrachunku musi on mieć rację. Bez względu na to, czy ma jakąkolwiek wiedzę na poruszany temat. Wiedza zdobyta na obserwowaniu japońskich świec, zawsze będzie przecież wyżej ceniona niż wszelkiego rodzaju opracowania naukowe. Nie dziwi mnie zatem fakt, że nasz Skarabeusz mógł nie wziąć pod uwagę jednego z opracowań dr hab. Ewy Dziwok, będącej profesorem na Uniwersytecie Ekonomicznym w Katowicach. Wszak, z pewnością podpada ona pod definicję „szkoleniowca-naciągacza”. Jej publikacja mówiąca min. o wpływie jaki mają oczekiwania co do prowadzonej polityki pieniężnej przez banki centralne, to nic innego jak kolejna teoria pro-brokerskich naganiaczy.
Przecież każdy uczestnik rynku, w tym duże instytucje finansowe, żyją w błogiej nieświadomości. Do momentu, w którym FED czy inny BOJ, nagle ogłosi swoją decyzję o zmianie stóp procentowych. Wszak żaden z czynników makroekonomicznych, na które zwracają uwagę banki centralne prowadząc swoją politykę monetarną, nie jest ogólnie dostępny. Wgląd do niego mają tylko Reptilianie. Plus oczywiście wszyscy żołnierze pilnujący krawędzi dysku na Antarktyce – musieli przecież zostać czymś przekupieni. Dostęp do takich informacji, dających możliwość spekulacji na szeroką skalę, z pewnością zrobił tutaj robotę.
Skutek powoduje przyczynę
Powiem szczerze, że już dawno nie trafiłem na mylenie związku przyczynowo-skutkowego na tak niebotycznym poziomie. Co ciekawe, sam autor w swoim przełomowym materiale, wskazuje na argumenty, które powinny pozwolić mu na wyciągnięcie poprawnych wniosków. Sztuka ta jednak mu się nie udała, prawdopodobnie z uwagi na fakt, że nie dało się tego bezpośrednio wyczytać z japońskich świec. Hitem jest tutaj jeden ze slajdów:
Niskie stopy procentowe w rzeczywistości powodują spadek inflacji, tańszy kredyt oznacza niższe marże które przekładają się na tańsze produkty. Niższe stopy procentowe powodują niższe oczekiwania co do rentowności z inwestycji. Analizując historię w okresach wyższych stóp % mieliśmy wyższą inflację, a aktualnie jest niska inflacja a stopy również są niskie
Jestem święcie przekonany, że poniższy cytat, na zawsze pozostanie w naszych sercach i przez długie lata będzie wspominany z sentymentem. Autor oczywiście nie dzieli się tutaj z nami publikacjami i danymi, na których bazował składając te trzy, niezwykle przełomowe w dziejach ekonomii, zdania. Wszak każdy przedsiębiorca to filantrop i przy spadku kosztów kredytowania, dorzuca konsumentom coś od siebie i dodatkowo obniża marże. Obliczając rentowność inwestycji nie bierzemy pod uwagę kosztów z tytułu odsetek. Rentowność zawsze podawana jest w wartości PRZED potrąceniem kosztów z tytułu odsetek. Tak, tak – mam nadzieję, że czapki trzymały się Wam dobrze na głowach.
Stopa procentowa a inflacja
Osobny akapit pozwoliłem sobie poświęcić na jeden z największych absurdów, z jakim musieliśmy zmierzyć się, oglądając materiał Skarabeusza. Jeżeli dobrze rozumiem ogólne przesłanie na temat zależności stóp i inflacji (co wcale nie jest takie proste, biorąc pod uwagę abstrakcyjny poziom tej publikacji), autor stara się nam wmówić, że wysoka inflacja jest następstwem wysokich stóp procentowych. Dowodem na to, są dane historyczny, pokazujące jak na dłoni, że wysokiej inflacji, zawsze towarzyszyły wysokie stopy. Tak… niepodważalny argument, na trafność tego założenia.
Oczywiście autor zdaje sobie sprawę z faktu istnienia realnej stopy procentowej. Z pewnością wie, czym różni się ona od stopy nominalnej. Kiedy jest dodatnia, a kiedy ujemna. Jaki to ma wpływ na przewidywania inflacyjne. Bez wątpienia zdaje sobie również sprawę z faktu, że jednym z zadań polityki monetarnej banków centralnych, jest utrzymywanie założonego celu inflacyjnego. Cel ten osiągają za sprawą różnych narzędzi. Jednym z tych narzędzi może być… wysokość stopy procentowej? Zaraz, zaraz…
Niezbite dowody
Powiem szczerze, że jedną na najlepszych części publikacji Skarabeusza, są przytoczone przykłady. Niezbite dowody, na potwierdzenie zasadności przedstawionych teorii. Pierwszy przykład i już naprzemienne wykorzystywanie dwóch różnych wartości. Przychód, to wszak to samo co zysk. Co więcej, przychód zawsze podawany jest w procentach. Zysk, to dokładnie to samo co marża. Oczywiście, rozumiem, to co chciał tutaj przekazać autor. Niższe koszty związane z kredytem, przekładają się na wzrost rentowności inwestycji, przez co mogą być one podjęte. Problem polega jednak na tym, że Skarabeusz wie, że gdzieś dzwoni, nie wie tylko, w którym kościele.
Przykład z deweloperem to już jakiś całkowity absurd. Tutaj wystarczy zwrócić uwagę na fakt, że sam autor stwierdził, że coś „może” się wydarzyć. Jaki jest więc sens budowania na tej podstawie związku przyczynowo-skutkowego?
Kończąc…
Wydaje mi się, że do tej pory napisanie powyższego posta zajęło mi więcej czasu, niż przygotowanie materiałów pod to przełomowe nagranie. Dlatego też w dużej mierze poprzestanę na tym, co już udało mi się napisać. Na sam koniec jednak kilka szybkich uwag. Po pierwsze, rzut oka na indeks dolara amerykańskiego:
Jak dobrze wiemy, pierwsza podwyżka stóp procentowych za oceanem, miała miejsce w grudniu 2015 roku. Patrząc z perspektywy powyższego wykresu, widzimy, że po początkowym osłabieniu, dolar umacniał się w trakcie 2016 roku, osiągając szczyt w okolicach grudnia. Jak zatem widzimy, mamy tutaj niezbity dowód na to, że powyższa spowodowała umocnienie się waluty 😉 Chciałbym tutaj również zwrócić uwagę na jeszcze jedną rzecz. Jeżeli chcemy w sposób miarodajny sprawdzić, to jaki wpływ na daną walutę miał czynnik A czy Z, warto byłoby pokusić się o jak najbardziej rzetelne dane. Porównywanie zmian w odniesieniu do jednej pary walutowej, jest co najmniej niestosowane. Wszak na świecie istnieje zdecydowanie większa liczba walut i dużo bardziej miarodajne wyniki otrzymamy, analizując zmianę w odniesieniu do koszyka walut. Taką analizę umożliwia nam przytoczony wyżej indeks dolara amerykańskiego.
Uprzedzę tutaj część komentarzy. Tak, wiem, że dolar w 2017 roku się osłabiał (w trakcie kolejnych podwyżek). Odsyłam Was jednak do jednego z wcześniejszych akapitów, w którym pisałem o rynkowych oczekiwaniach. Zaznajomienie się z przytoczoną w nim publikacją, powinno rozwiać wszelkie wątpliwości na ten temat.
Jeżeli ktoś z Was byłby na tyle uparty, że na siłę chciałby wyciągnąć coś przydatnego z przytoczonego materiału, to najlepszą radę znajdziemy pod samym nagraniem:
I tego się trzymajmy. Może kiedyś, w odległej galaktyce będziemy sobie pluli w brodę, gdy materiał ten przysłuży się do przyznania Nagrody Nobla naszemu Skarabeuszowi.
2 komentarzy
endrju
a co jeżeli serio zarabia? pewnie nie miał złych intencji, a na doktora ekonomii też nie wygląda. za to doktorów ekonomii nie widzę jako traderów, nawet żeby klikali na MT4 buy i sell no nie znam takich.
żeby siedzieć na taśmie i grać w zgodzie z market profile też nie potrzeba tych informacji, autor pod tym hasłem „naganiaczy” chyba chciał opisać media które rozdmuchują pewne informacje i zawsze piszą o „armageddonie” bo w ich interesie jest klikalność i słupki. o tym mówił Anton Kreil i to jest fakt.
ET
Ja wcale nie twierdzę, że nie zarabia. Chodzi tutaj o to, że fakt ten nie jest wystarczającym argumentem do tego, aby wywracać teorie ekonomiczne do góry nogami. Do tego trzeba czegoś więcej. Trading to trading, nie trzeba być doktorem ekonomii, żeby zarabiać, jak trafnie zauważyłeś. Dlatego też, będąc traderem nie ma sensu porywać się na tego typu zagadnienia ekonomiczne.
Zrozumiałbym to, gdyby było to wszystko poprawnie wyjaśnione, bo to na co starał się zwrócić uwagę autor tego nagrania w pewnym sensie ma sens. Jednak nie bierze się to z tego, o czym było mówione w tym nagraniu. Dodatkowo, autor pokusił się o szereg niezrozumiałych tez popartych jeszcze bardziej mętnymi przykładami.
Owszem, często jest tak, że po zakończeniu cyklu luźnej polityki, waluta danego kraju się osłabia. Jednak nie jest to bezpośrednio spowodowane podwyżką. Rynki potrafią dyskontować pewne scenariusze, a scenariusz podwyżki stóp jest o tyle istotny, że rynki dyskontują go z dużą dokładnością i sporym wyprzedzeniem. Pierwsze podwyżka jest dyskontowana w momencie pojawienia się pierwszych przesłanek sugerujących taką możliwość. Co też w przypadku dolara miało miejsce. Wystarczy rzucić okiem na to, jak wyglądał wykres DXY przed podwyżką. Wówczas mieliśmy do czynienia z dyskontowanie. Podobnie w późniejszej fazie już po pierwszej podwyżce, gdy otrzymywaliśmy kolejne projekcie i minutki z posiedzeń FEDu. To wszystko miało wpływ na to, że indeks dolara doszedł pod koniec 2017 roku do 104 punktów.
Oczywiście, należy pamiętać o tym, że swój wpływ miały tutaj inne istotne czynniki. Nie zmienia to jednak faktu, że sama obniżka stóp, przy zachowaniu niezmienności innych czynników, wpływa na osłabienie się danej waluty. Autor powiedział co chciał powiedzieć, mógł bardziej zważać na słowa, bo przez swoją nieuwagę wrzucił wielu ludzi do jednego worka z napisem „naganiacze”. Co jest rażąco niesprawiedliwe i było głównym powodem, dla którego powstał dzisiejszy wpis.
Komentarze są wyłączone.